Widniejąca na okładce podobizna małej dziewczynki o szelmowskim
spojrzeniu i szerokim uśmiechu przyciąga jak magnes. Siedząca obok niej
starsza kobieta stanowi przeciwwagę dla jej młodości i radości. To
zdjęcie stanowi idalną kwintesencję powieści Jestem tu od wieków - książki niezwykle kobiecej.
W pozytywnym tego słowa znaczeniu ;)
W swojej powieści Mariolina Venezia zabiera czytelnika w podróż na
włoską prowincję, a dokładnie na samo południe Włoch, do Apulii. To
właśnie tam, w niewielkim miasteczku Grottole, mieszkał Francesco
Falcone, protoplasta rodu niezwykłych kobiet, których losy, począwszy od
roku 1861 wypełniają strony powieści. A ta snuje się niespiesznie,
pełna plotek i pogłosek, wypełniona wrzaskiem dzieci i gadaniem kobiet. A
tych jest mnóstwo: plotkarek, zdrajczyń, dziewic, puszczalskich, matek i
córek, ciotek i kuzynek. Pod koniec można łatwo stracić rachubę i
pomieszać Albę z Albiną albo Candidę z Cleilą.
Książka pozbawiona jest dialogów, swoją strukturą przypomina babskie
opowieści toczone w kuchni przy gotowaniu albo pracach ręcznych. Kobiece
problemy, troski i kłótnie: o mężczyzn, o dzieci, o pozycję w stadzie.
Między nie wpleciona historia Włoch ostatniego stulecia, zmiany
społeczne i rozwój państwa. Motyw emigracji do Ameryki, kwestia
zacofania i biedy panująca na południu to tylko niektóre tematy
poruszone przez autorkę.
Ciekawy wydał mi się fakt, że ograniczony sposób myślenia, wiara w
zabobony, silny patriarchat i zacofanie charakterystyczne dla południa
Włoch łatwo można porównać z problemami w niektórych regionach Polski.
Mimo dystansu mierzącego ponad tysiąc kilometrów i sporych różnic
kulturowych, pewne cechy wydają się łączyć Grottole i Pcim.
Książka ta wyśmienicie nadaje się na urlop we Włoszech. Niezbyt
absorbująca, a jednocześnie na tyle ciekawa, by wciągnąć czytelnika.
Napisana poetyckim językiem i bardzo włoska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz